sobota, 2 listopada 2013

- Filmowa Sobota - "Bobasy" -

     Mam wrażenie, że współczesne produkcje filmowe są nastawione na efekty specjalne, szybką akcję i niezbyt inteligentne dialogi. Trzeba się mocno postarać, żeby wśród tej papki znaleźć coś wartościowego. Jakiś czas temu udało mi się trafić na piękny film, który przeczy wszystkim cechom, które wyżej wymieniłam. Brak w nim dialogów (!), ciężko znaleźć efekty specjalne, a o szybkiej akcji można pomarzyć.
Pomimo to film mnie wciągnął i pokazałam jego fragmenty całej rodzinie - opinie były jednogłośne: "Film jest piękny!".

 




     Film, który mam na myśli to "Bobasy". Podejrzewam, że jeżeli ktoś nie lubi dzieci, to może mieć problem z jego obejrzeniem, ale myślę, że to nie przeszkoda.
     W filmie poznajemy cztery niemowlaki z różnych stron świata: Bayarjargala z Mongolii, Ponijao z Namibii, Mari z Japonii i Hattie ze Stanów Zjednoczonych. Spędzamy z nimi ich pierwszy rok życia, aż do pierwszego kroku.
     Może się wydawać, że oglądanie codzienności niemowlaków będzie nudne, ale na szczęście się pomyliłam. Każdy niemowlak poznawał świat na swój własny sposób dzięki temu, co akurat było pod ręką (i nogą :P).




   Połączenie tego samego momentu rozwoju, ale innych kultur, dało naprawdę fascynującą mieszankę. Mari i Hattie wychowywały się w bardziej cywilizowanych miejscach, do wyboru miały ogrom zabawek, z kolei Bayarjargala i Ponijao (te imiona to łamacze języka :P) mieszkali w chatach, a za zabawki służyło im to, co znajdą.
   Pomimo różnic w wychowaniu i miejscu zamieszkania, dzieci rozwijają się dokładnie w tym samym tempie, co moim zdaniem jest świetnym dowodem na to, że pewne rzeczy są wrodzone (jak głużenie) i nic nie może na to wpłynąć.
   Moim faworytem był chłopczyk z Mongolii, który wychowywał się w otoczeniu zwierząt i nawet koza, podbierająca mu wodę do kąpieli, nie była mu straszna :)


   Na minus było moim zdaniem ukazanie Hattie ze Stanów, ponieważ była przedstawiona w bardzo nudny sposób. Zdaję sobie sprawę z tego, że kultura USA jest nam najbliższa (z wszystkich wymienionych w filmie) i dlatego postać dziewczynki nie była niczym ciekawym, ale myślę, że przez rok na pewno wydarzyły się w jej życiu ciekawsze rzeczy niż te, które ukazano na filmie.

   Jednak to mój jedyny zarzut. Całą resztą jestem ZACHWYCONA.
Olbrzymi plus ma u mnie muzyka (bardzo lekka, radosna, świetnie dobrana pod kątem scen) i widoki (spotkałam się gdzieś z określeniem, że pejzaże w Mongolii wyglądały jak z tapety Windowsa :)).

   Gorąco polecam film wszystkim, którzy mają ochotę na interesującą produkcję dokumentalną, a jednocześnie chcą się trochę pośmiać. Nie spotkałam jeszcze osoby, która miała negatywne odczucia po obejrzeniu tego filmu.


Moja ocena: 9/10

Szczegóły:
Produkcja: Francja
Rok: 2010
Reżyseria: Thomas Balmes
Scenariusz: Alain Chabat 
Gatunek: Dokumentalny

*wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony filmweb.pl

2 komentarze:

  1. Mam ten film na dysku, ale zapomniałam o nim i jeszcze go nie widziałam. Może jutro znajdę trochę czasu i to nadrobię? :)

    OdpowiedzUsuń

"Osobowość kształtuje się nie przez piękne słowa lecz pracą i własnym wysiłkiem." A. Einstein

Nie chcę pustych słów - konstruktywna krytyka i opinia mile widziane :)